czwartek, 7 kwietnia 2016

Olejek rycynowy i kuracja na rzęsy

O olejku rycynowym napisano już wiele, o jego właściwościach i dobroczynnym działaniu. Nie chcę kopiować informacji z internetu, chciałabym raczej opisać moje osobiste doświadczenia i odczucia.
Kilka dni temu zobaczyłam gdzieś wpis, bodajże na Facebooku o wyzwaniu polegającym na pielęgnacji rzęs olejkiem rycynowym. Postanowiłam do niego dołączyć. W Aptece Gemini można dostać 100ml olejku rycynowego tłoczonego na zimno za 8zł. Uważam, że cena jest uczciwa. Kupiłam go:)
Czym prędzej pobiegłam do domu żeby go wypróbować. Nakładanie na rzęsy było szybkie i bezproblemowe, ale chciałam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i od razu "naolejować" włosy. Tak jak w pierwszym przypadku "zabieg" odbył się bez większych problemów tak opcja druga była dla mnie istna katorgą. Olejek ten jest niebywale gęsty, leje się prawie jak miód. I tak własnie czułam kiedy nakładałam go na włosy - jakbym smarowała pasma klejącym słodkim syropem. Najlepiej po prostu rozcieńczyć go innym olejkiem. 
Kolor - bezbarwny. Zapach jest neutralny, wręcz niewyczuwalny, co dla mnie jest ogromnym plusem. 
Działanie? Na włosy oczywiście świetnie, po umyciu są miękkie i błyszczące. Nie miałam większych problemów z jego zmyciem. Kurację "rzęsową" rozpoczęłam przedwczoraj, olejek nakładam co drugi dzień na noc. Czy olejek zda egzamin i pozwoli mi cieszyć się pięknymi firankami u oczu? To się okaże. Za sześć tygodni dodam post ze zdjęciami i oceną czy sobie poradził.

wtorek, 27 stycznia 2015

Miód nektarowy akacjowy z laską wanilii

O smakołykach jeszcze nie pisałam, mam nadzieję, że mój debiut łakociowo - spożywczy będzie należał do udanych.

Jednym z moich "noworocznych postanowień" jest zmniejszenie ilości cukru, a w związku z tym, że uwielbiam słodką herbatę i jeszcze bardziej słodszą kawę, zadanie nie jest proste. Moje postanowienie wyewoluowało i zdecydowałam, że cukier w ogóle wyeliminuję zastępując go miodem. Słodkie a zdrowsze. Wczoraj udałam się do sklepu ze zdrową żywnością i znalazłam ciekawy wynalazek. Miód nektarowy akacjowy z laską wanilii. Jestem wanilioholiczką i wszystko co zawiera wanilię lub posiada jej zapach musi koniecznie do mnie należeć. Nie pogardziłabym schabowym z kapustą o smaku wanilii:)
W uroczo opakowanym słoiczku o pojemności 400 gram mam swoje płynne złoto. Dodaję go do herbaty i muszę przyznać, że ten powszedni trunek staje się poezją. Można go tez jeść "na sucho", łyżeczką, prosto ze słoika. Trzeba przyznać, że smak jest osobliwy, inny. Nie odważyłabym się zjeść łyżki miodu, ot tak, bo ten "zwykły" ma w sobie coś nieprzyjemnego, można by rzec "łyżka dziegdziu w beczce....miodu":)
Ten miód jeszcze nie jest skrystalizowany więc ma aksamitną konsystencję a smak nie pozostawia w ustach delikatnej goryczki. Czyli dla mnie jest produktem idealnym. Polecam spróbować!

Producent: Miody z Doliny Rzeki Mrogi, Jan Ceroń
Pojemność: 400g
Cena: 19,80zł


piątek, 16 stycznia 2015

Literacki kunszt - "Lolita" Vladimira Nabokova

Każdy słyszał o tej powieści, wielu widziało filmy na jej podstawie, ale najważniejsze to ją przeczytać i dać się jej uwieść mimo wszystko.
Wiele z Was pomyśli "przecież ta książka jest stara, wiadomo o co w niej chodzi". Myślałam tak i ja. Jednak kiedy przeglądałam różne rankingi książek wszech czasów, ta plasowała się zazwyczaj w pierwszej piątce. Pomyślałam, że coś jest na rzeczy, więc sięgnęłam po nią, przyznaję, nieco od niechcenia. 

Styl autora absolutnie mnie zaskoczył, lecz na początku wręcz irytował. Co drugie słowo było przymiotnikiem! Ale to nie jest typowo "sienkiewiczowski" styl, który mnie osobiście męczy (i niejednego ucznia również). Gdzieś przeczytałam, że ta książka to dzieło sztuki - w pełni się z tym zgadzam. Jest napisana z taką finezją i tak wyrafinowanym słownictwem, że w narratorze można się zakochać. 

Nie chcę się rozwodzić nad fabułą i czy to, co zawarte w treści jest moralne. U mnie wywołała szok i niesmak, potem można się przyzwyczaić do figli dorosłego mężczyzny i pokwitającej dziewuszki. Co ważne żaden z aktów nie został przedstawiony wulgarnym słownictwem, nic nie zostało napisane wprost, można jedynie snuć domysły i poddać się wyobraźni. Tak jak główny bohater, powieść jest subtelna, delikatna, wyrafinowana, unosi się jak woal na wietrze, prześwituje lekko i nie do końca pokazuje swoje sekrety.

Z książkami jest tak jak z filmami, jeśli historia towarzyszy mi po przeczytaniu jeszcze jakiś czas to znaczy, że jest dobra a autor (choć nieżyjący już od ładnych paru lat) może być z siebie dumny.

Aha! Jeszcze jedno! Nie oglądajcie ani pierwszej ani drugiej ekranizacji. Są do bani, niestety.

Na marginesie dodam, że możecie dołączyć do "wyzwania" lub "postanowienia" (jak kto woli) 52/2015 na Facebooku. Wszystkiego dowiecie się na stronie :)





czwartek, 28 sierpnia 2014

Daily Defense kokosowy szampon do włosów

Uwielbiam naturalne szampony, najlepiej bez zawartości sodium laureth sulfate, właściwie takie szampony wyeliminowałam z moich kosmetycznych zbiorów. Przedstawiam Wam "naturalny" szampon kokosowy kanadyjskiej marki Daily Defense.
Zakupy w internecie są nieco ryzykowne, tym bardziej jeśli zamawiamy kosmetyczną nowość, nie testowaną przez nas wcześniej. Na stronie internetowej z kosmetykami natknęłam się na ten kokosowy szampon, który niesamowicie mnie zaintrygował. Na stronie pisano o nim, że delikatny, kokosowy, naturalny, składniki pochodzenia organicznego. Musiałam go mieć, tym bardziej, że cena niska a pojemność zadowalająca. A gdzie kryje się haczyk? 
Szukałam o nim informacji w internecie, szukałam producenta i... nic. Kupiłam w ciemno, nic nie stracę pomyślałam, sześć złotych to nie majątek.
Zacznę od tego, że skład mnie przeraża, zwolenniczki naturalnych kosmetyków złapią się za głowę. Z naturą ma on niewiele wspólnego - może tylko fałszywy opis na stronie sklepu, w którym go znalazłam. Opakowanie jest duże - mleczna,  matowa i miękka butelka z nakrętką z zatrzaskiem. Całkiem wygodna aplikacja. Ale konsystencja szamponu jest czymś między żelem a galaretką. Trochę mnie to odrzuciło. Kiedy wylewałam szampon na dłoń, część spadła na rękę a część została wessana z powrotem do butelki jak, za przeproszeniem, smarki do nosa. Kolor jest biały z perłowymi drobinkami. 
 Zapach różni się kiedy jest w butelce i kiedy jest na mokrych włosach. Ma przyjemny słodki zapach kokosa, ale na włosach czuć sztuczność. Działanie? Pieni się średnio, ale myje włosy, nic po za tym. Żadnych fajerwerków i magii nie zauważyłam, mimo zapewnień w opisie. Przy włosach "naolejowanych" nie poradził sobie mimo dwukrotnego mycia. Właściwie użyłam szamponu tylko po to, żeby go sprawdzić, przekonać się, że jest przeciętniakiem i wystawić recenzję, trochę ku przestrodze. Chciałam abyście miały świadomość i dostęp do składu, by nie kupować "w ciemno". Myślę, że w tej cenie dostaniecie łagodniejszy szampon w Rossmanie o dużo lepszym składzie. Osobiście nie polecam. 
Opis na butelce: COLOR SAFE SHAMPOO
Preserve the purityof your hair with Daily Defense Coconut Shampoo. Natural ingredients, including antioxidants and vitamins in a protein-rich formula protect your hair from the effects styling and the elements resulting in balanced, beautiful hair. Thats the power and the purity of Daily Defense.
Directions: Wet hair, lather and rinse well. Avoid contact with eyes. In case of contact with eyes, flush thoroughly with water. For best results, use with Daily Defense Coconut Conditioner.

Skład: Aqua, sodium laureth sulfate, cocamidopropyl betaine, sodium chloride, cocamide dea, glycerin, sodium lauryl sulfate, polyquaternium-7, PEG-12 dimethicone, tetrasodium EDTA, pathenol, hydrolyzed silk protein, hydrolyzed elastin, tocopherol, humulus lupulus (hops) extract, urtica dioica (nettle) extract, rosemary officinalis (rosemary) extract, cocos nucifera (coconut) extract, fragrance (parfum), methychloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, citric acid, may contain PEG-150 disterate.

Sodium laureth sulfate sól sodowa siarczanu oksyetylenowanego alkoholu laurylowego, anionowa substancja powierzchniowo czynna, stosowana również w chemii gospodarczej, może wywoływać działanie drażniące.
Sodium chloride - chlorek sodu, nieorganiczny związek chemiczny, substancja stosowana w preparatach do higieny jamy ustnej jako substancja polerująca oraz redukująca nieprzyjemny zapach.

Pojemność: 473ml
Cena: 5,99zł
Dostępność: allegro.pl, paatal.pl

Czy używałyście go? Jakie są Wasze doświadczenia? Jestem bardzo ciekawa.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Eveline S.O.S. Lash Booster, serum do rzęs z olejkiem arganowym 5 w 1

Opisaną poniżej odżywkę do rzęs zakupiłam ponad trzy miesiące temu. Myślę, że już czas wydać wyrok na multifunkcjyjne serum do rzęs Eveline.
Od dawna "czaiłam" się na odżywkę Regenerum, ale nigdy nie było mi po drodze żeby wstąpić po nią do apteki. Na tę odżywkę natknęłam się bodaj na Wizażu, miała wiele pochlebnych recenzji, ale nie brakowało również słów ostrej krytyki. Szukałam jej w Rossmanie, ale nie znalazłam, w internetach kupowała nie będę, bo zapłacę bez sensu za przesyłkę. Udało mi się ją znaleźć, zupełnie przypadkiem, w Hebe. Oczywiście z radością wrzuciłam ją do koszyka. Kupiłam ją bardziej z ciekawości niż z konieczności.
Zacznę od tego, że maluję się okazjonalnie, do pracy chodzę bez makijażu. Rzęsy mam potraktowane czarną henną więc nie wyglądam aż tak tragicznie. Chciałam jedynie lekko podkreślić, że je mam:) 
Opakowana jest w kartonowe pudełeczko z informacją o działaniu i składzie (niestety już go nie mam, bo serum kupiłam długo przed tym nim powstał mój blog). Samo opakowanie jest plastikowe, proste, bez zbędnych wałeczków, brzuszków i wklęsków (nie znoszę wymyślnych opakowań tuszy L'Oreal czy Maybelline). Szczoteczka to jeden z atrybutów tego kosmetyku. Mimo, że nie akceptuję innych szczoteczek niż tych wygiętych w półkole (występujących tylko w tuszach podkręcających), to ta bardzo przypadła mi do gustu. Jest miękka, silikonowa z mnóstwem małych stożkowatych "igiełek", które docierają wszędzie i ładnie rozczesują rzęsy. Wystarczą dwa ruchy i gotowe. Zwróciłam uwagę również na fakt, że zawartość nie wydostaje się na zewnątrz wraz z wyciągnięciem szczoteczki a i ona sama pokryta jest idealna ilością tegoż specyfiku. Zawartość jest biała a konsystencja kremowa za co kolejny plus. Nie znoszę żelu jak w przypadku okropnej odżywki od Miss Sporty.
A działanie? Muszę przyznać, że zauważyłam dużą różnicę. Najważniejsza jest cierpliwość i S Y S T E M A T Y C Z N O Ś Ć. Gdy widzę, że ktoś pisze na kosmetycznym forum czy wizażu, że używa "JUŻ OD DWÓCH TYGODNI I NIC" to uśmiecham się do siebie z politowaniem. 
Moje doświadczenia z kosmetykiem są następujące: nakładam odżywkę na noc lub na dzień, czasami miałam ją na rzęsach przez 24 godziny. Po pomalowaniu rzęsy są białe, odżywka się wchłania w krótkim czasie i staje się niemalże przeźroczysta. Pod światło rzęsy wyglądają na lekko przykurzone. Jako baza pod tusz sprawdziła się, rzęsy wyglądają na grube i dłuższe. Taki efekt nie do końca mi odpowiada, wolę bardziej naturalny look. Moje rzęsy są w końcu kompletne (często zdarzało mi się mieć "przerwy" w upierzeniu), długie i odżywione. Nawet włoski w wewnętrznym kąciku oka są długie i widoczne. Efekt jest zadowalający oraz cena (w stosunku do wydajnego produktu, który mam od ponad 3 miesięcy). Polecam. Po prostu.

Opis producenta: SOS multifunkcyjne serum do rzęs 5 w 1 to innowacyjny produkt, który łączy w sobie właściwości serum odbudowującego, aktywatora wzrostu włosa oraz bazy pod tusz. Nowatorska formuła bogata w zaawansowane składniki aktywne działające w synergii z olejkiem arganowym wykazuje silne działanie regenerujące i odżywcze. Doskonale pogrubia i zagęszcza rzęsy
Wyselekcjonowane składniki aktywne: 
bioHyaluron ComplexTM dzięki wysokiej zawartości kwasu hialuronowego natychmiast wnika w strukturę rzęs, intensywnie nawilża, wygładza i stymuluje ich wzrost.
Luxury of youth complexTM bogaty w drogocenny olejek arganowy, doskonale regeneruje, odżywia i wzmacnia rzęsy. Skutecznie odbudowuje i chroni włókna włosa przed działaniem szkodliwych czynników zewnętrznych. 
D-panthenol (prowitamina B5) natychmiast wnika w głąb rzęs, nawilża, wygładza i pogrubia włókno włosa, nadaje połysk, chroni, regeneruje i wzmacnia rzęsy od nasady aż po same końce.
Profesjonalna, specjalnie zaprojektowana elastyczna szczoteczka i satynowa konsystencja serum sprawią, że twoje oczy natychmiast nabiorą hipnotyzującego spojrzenia.
Preparat nie zawiera substancji zapachowych. Polecany również dla osób noszących szkła kontaktowe i mających wrażliwe oczy.

Pojemność: 10 ml
Cena: 16,99 zł
Dostępność: Drogeria Hebe

wtorek, 5 sierpnia 2014

Adidas for Woman Cool & Care 6 in 1

Wkurzyłam się. Tak, wkurzyłam się, bo dawno nikt mnie tak nie oszukał. Co z tego, że sześć w jednym jeśli połowa po prostu nie działa? Przedstawiam Wam tego małego oszusta - Adidas Cool & Care 6 in 1.
W sklepie, do którego weszłam nie było żadnego antyperspirantu roll-on Dove, który nigdy mnie nie zawiódł. Zapytałam ekspedientkę która z kulek adidasa jest najfajniejsza, czy którejś z nich używała. Poleciła mi nowość 6 w 1. Dobrze, czemu nie? pomyślałam. Mogłam się domyślić, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. 
Na opakowaniu napisano czym jest owo 6 w 1 - anti odor, anti wetness, anti bacterial, extra freshness, anti white marks, anti yellow stains. Samo dobro, tylko brać! 
Opakowanie jest fajne, małe, wygodnie się je trzyma. Stoi na zakrętce, kulką do dołu więc nie trzeba się gimnastykować i potrząsać aż zawartość spłynie do "podajnika". Zapach jest banalną kompozycją kwiatową - tanie perfumy z bazarku. To oczywiście kwestia gustu, innym mogą się spodobać. Mnie natomiast zapach na dłuższą metę wręcz irytuje. Ale przejdźmy do sedna. Po aplikacji najlepiej trzymać dwa wielkie arbuzy pod pachami - trzeba stworzyć tam dobry przewiew, bo  kosmetyk schnie, schnie i schnie. Jak już nieco przyschnie to się klei. Żeby tego nie czuć najlepiej przytrzasnąć sobie koszulkę pachą, dyskomfort się zmniejszy. Co do zapewnień o działaniu antyperspiracyjnym nie poradził sobie nawet w umiarkowanym upale, czuję kwiatową nieświeżość i to już po kilku godzinach od aplikacji. Zawód na całej linii.
Kiedy zobaczyłam wypisane na opakowaniu "zalety" w myślach krzyknęłam "wow!" ale rzeczywistość sprowadziła mnie na ziemię. Ubolewam niesamowicie, ten antyperspirant to strata pieniędzy - nie można go wykorzystać w inny sposób niż tylko jako śmierdziuszkobójcę:) Po Adidasie spodziewałam się czegoś więcej niż to, co otrzymałam. Może Adidas powinien zając się tylko produkcją sportowej odzieży a kosmetyki zostawić komuś innemu?

Pojemność: 50ml
Cena: 7,90zł (drogeria)


piątek, 1 sierpnia 2014

Dziewczyny z Powstania - Anna Herbich

Mimo, że książkę przeczytałam dwa miesiące temu często wracam do niej myślami. Dzisiejsza data jest wyjątkową i najodpowiedniejszą by Wam nieco o niej powiedzieć. Śliczne, młode dziewczęta jako sanitariuszki, łączniczki, kucharki bohatersko walczyły ramię w ramię z mężczyznami. Ta książka jest jak dobry film, który chce się ponownie obejrzeć.

Wieloma przymiotnikami można "dekorować" słowo wojna - straszna, bestialska, okropna. Według mnie to chaos wcielony a po przeczytaniu tej książki żadne słowo nie jest wystarczająco "mocne" by oddać atmosferę tamtych dni.
"Dziewczyny z Powstania" Anny Herbich to poruszające opowieści jedenastu uczestniczek  wydarzeń sierpnia '44. To nie fikcja, lecz ważne świadectwo. Wzruszające i wstrząsające. Kobiety, które snują swoją historię to nie tylko żołnierze Armii Krajowej, ale także żony, matki, córki stanowiące ludność cywilną.
Książkę przeczytałam jednym tchem, z małymi przerwami by odetchnąć od historii prawie nie do przełknięcia, od obrazów, będących wytworem mojej wyobraźni a mających miejsce w rzeczywistości siedemdziesiąt lat temu.  Jedna z kobiet urodziła pierwsze dziecko 1sierpnia o godzinie 14:00 - trzy godziny przed rozpoczęciem trwającego sześćdziesiąt trzy dni Powstania. Bez dostępu do wody i żywności. Czas walk spędziła w dusznej, ciemnej piwnicy z pozostałymi mieszkańcami kamienicy. Inna straciła ukochanego, który również był Powstańcem, i jak się okazało, zginął gdy ona ze swoją brygadą walczyła dwie ulice dalej. Długo potem nadal czekała na jego powrót a pukanie do drzwi dawało jej nadzieję. Jeszcze inna wyszła z domu przed godziną "W" w sukience i sandałkach, bo przecież Powstanie miało skończyć się za kilka dni.
Nie chcę zdradzać więcej, książkę polecam z całego serca. Ujęła mnie szczerością opowiadających. Chylę czoła przed wszystkimi kobietami, które walczyły i przeżyły. 



 O książce:
Przejmujące, intymne, pełne wzruszeń opowieści z życia zwykłych kobiet, które los rzucił w niezwykłe niebezpieczeństwo.
Sławka do dziś żałuje, że nie pocałowała młodego powstańca, który się w niej kochał.
Halina urodziła synka tuż przed godziną „W” i cudem ocaliła mu życie.
Zosia złamała konspiracyjne zasady i zdradziła swoje imię ukochanemu.
„Rena” dwukrotnie uratowała życie ojcu braci Kaczyńskich, a po wojnie została ciotką prezydenta Komorowskiego.
Powstanie Warszawskie miało trwać kilka dni. Godzina „W” zastała kobiety w codziennych sytuacjach: na ulicach, w pracy, w domach. Walczyły wszystkie, każda na swój sposób. Ratowały rannych, chroniły swoje dzieci, chwyciły za broń. Umawiały się na randki w cieniu spadających bomb, brały śluby w białych kitlach sanitariuszek zamiast sukien. Odniosły największe zwycięstwo – przeżyły. O losach i roli kobiet w Powstaniu wciąż mówi się zbyt mało. To mężczyźni, walczący z bronią w ręku, opiewani są jako najwięksi bohaterowie.
Anna Herbich w przejmujący sposób pokazuje jak naprawdę wyglądało życie w czasie 63 dni heroicznej bitwy. Pozwala nam zobaczyć Powstanie Warszawskie z zupełnie innej perspektywy: oczami kobiet. Do napisania książki zainspirowała ją babcia – jedna z bohaterek, która w czasie Powstania ochroniła swego maleńkiego synka. Jej historia towarzyszyła autorce od najmłodszych lat. Teraz Anna sama jest młodą mamą dwuletniej Zosi, którą często opiekuje się prababcia.
(matras.pl)

Dziewczyny z Powstania
Anna Herbich
Wydawnictwo ZNAK
Liczba stron: 318
Cena: 28.90zł (matras.pl)



piątek, 18 lipca 2014

Olejek do ciała i kąpieli Amazońskie Skarby Acai

Złoto i fiolet, piękny kontrast. A co kryje zawartość tej uroczej, wyglądającej luksusowo buteleczki? Już wyjaśniam czym jest olejek Amazońskie Skarby Acai, który właśnie dzisiaj wpadł w moje ręce.
Zachwycona zapachem peelingu, który opisywałam niżej, postanowiłam kupić olejek z tej samej serii. Lubię wszelkie oliwki i olejki, bo szybko i sprawnie można się nawilżyć ledwie wychylając stopę z wanny.
W plastikowej buteleczce, niewielkich rozmiarów, znajduje się olejek nawilżający. Całkiem wygodnie się go aplikuje - nawet po odwróceniu butelki do góry dnem kropelki kapią powoli. Olejek jest bezbarwny i pięknie pachnie. Owocowo, soczyście i słodko. Po nałożeniu na skórę jest ona lekko natłuszczona a olejek wchłania się jakiś czas. Nie jest to raczej propozycja dla zabieganych. Efekt natłuszczenia szybko znika. Po kilku godzinach nie ma śladu po olejku na skórze a szkoda, bo dla tego zapachu i dobrego nawilżenia mogłabym kupić i dziesięć takich buteleczek.
Olejek można wlać do wanny, użyć jako oliwka do ciała lub na końcówki włosów. Miły zapach będzie towarzyszył bardzo długo nawet gdy śliska warstewka zniknie ze skóry. 
Ten kosmetyk można swobodnie zastąpić tańszą oliwką dla dzieci dostępną w każdym sklepie drogeryjnym. Po raz kolejny moja ciekawość wygrała ze zdrowym rozsądkiem. 

Pojemność: 150 ml
Cena: 17,99 zł (35 zł cena regularna)

niedziela, 13 lipca 2014

Maska do włosów Eveline Argan + Keratin, arganowa maska do włosów 8w1

Moje włosy niestety nie są w najlepszej kondycji. Właściwie cały czas mam je upięte a w pracy przykryte są stale chustką. Są długie i po przejściach. Lubię zatem rozglądać się za jakimś ekstra kosmetykiem dla moich zmaltretowanych włosów. Ostatnio w Biedronce złapałam za jakieś czarne pudełko. Okazało się, że to maska do włosów firmy, którą znam, a że była w promocyjnej cenie wrzuciłam do koszyka. Od razu po przyjściu do domu postanowiłam wypróbować niemal wszechstronne 8 w 1 do włosów farbowanych, rozjaśnianych i zniszczonych.
Po otwarciu wieczka należy zdjąć folię ochronną zabezpieczającą przed maczaniem paluchów przez ciekawych konsystencji i zapachu. A są one całkiem przyjemne. Zawartość przypomina gęsty budyń waniliowy i nawet podobnie pachnie. Właściwie zapach jest mi trudno rozszyfrować - wanilia, migdał, a może jedno i drugie? W każdym razie miły i słodkawy, pozostający na włosach przez jakiś czas po umyciu.
Maskę aplikuje się bardzo wygodnie. Dzięki gęstej konsystencji nie spływa z dłoni i włosów. Na opakowaniu napisano, że wystarczą 3 minuty i efekt murowany. Nie sądzę, żeby jakikolwiek ze składników w tak krótkim czasie zdążył zrobić swoje, dlatego ja nakładam kosmetyk na włosy i zostawiam na godzinę. Już podczas spłukiwania odczuwa się, że coś zadziałało. Włosy można bez końca przeczesywać palcami, są gładkie, miłe w dotyku, błyszczące i ładnie pachną. Uważam, że warto a nawet trzeba wypróbować tą maskę. Mój kosmyk włosów owinięty na palcu  po użyciu maski prezentuje się następująco:

Opis producenta:
Innowacyjna maska do włosów 8w1 skutecznie uzupełnia ubytki keratyny, intensywnie regeneruje i odbudowuje włosy farbowane, rozjaśnione oraz zniszczone. Formuła bogata w zaawansowane składniki aktywne, działające w synergii z olejkiem arganowym i płynną keratyną, chroni kolor oraz przywraca włosom elastyczność i piękny połysk. Głęboko odżywia i wzmacnia strukturę uszkodzonych i osłabionych włókien włosów. Natychmiast po zastosowaniu włosy stają się jedwabiście gładkie, lśniące i miękkie w dotyku. Łatwo się rozczesują i nie puszą się. Lekka formuła nie obciąża i nie zostawia żadnych osadów we włosach.

Działanie 8 w 1:
- odbudowa włókna włosa,
- nawilżenie i wygładzenie,
- odżywienie i wzmocnienie,
- intensywna regeneracja,
- połysk od nasady aż po same końce włosa,
- miękkie i elastyczne włosy,
- łatwe rozczesywanie i stylizacja,
- ochrona przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. 

Pojemność: 500 ml
Cena: 10,99 zł (promocja w Biedronce), 22-25zł w sklepach internetowych

Peeling do ciała Avon Planet Spa Amazońskie Skarby Acai

Dzisiaj pod lupę biorę peeling do ciała z serii Avon Planet Spa - Amazońskie Skarby Acai. 
Do kosmetyków z Avonu zawsze podchodzę z lekkim dystansem nie do końca wierząc w ich cudowne działanie. Niemniej jednak lubię sobie robić takie niespodzianki - a nuż trafię na jakiś wyjątkowy produkt. Wertując katalog trafiłam na nowość z pachnącą stroną. Zapach bardzo mi się spodobał, ale w rzeczywistości, jak to często bywa, różnił się od tego pocieranego w katalogu. Na szczęście na moją korzyść ponieważ zapach jest soczysty, owocowy, apetyczny.

Zatem przystępuję do dzieła - recenzji. Kiedy dostałam ten słoiczek do rąk zaskoczył mnie swoimi sporymi rozmiarami (może potem posłużyć jako pojemniczek na drobiazgi). Po odkręceniu wieczka napotykamy ochronną membranę. Lubię takie "zabezpieczenia" przed cudzymi paluszkami. Zawartość? Od razu do nosa dociera miły zapach peelingu - słodkie jagody. Bardzo przypadł mi on do gustu. Konsystencja jest super, wcześniej nie spotkałam takiej w żadnym peelingu - zwarta, gęsta niczym masło do ciała. 

Do nakładania tego kosmetyku używam szorstkiej rękawicy i szoruję, szoruję, szoruję. Czy się pieni? Raczej słabo. To, co niemiło mnie zaskoczyło, choć dla innych będzie to plusem, po spłukaniu wodą skóra jest lekko natłuszczona. Do nawilżenia po kąpieli używam innych specyfików więc chciałam pozbyć się tej tłustej warstewki. I tu nastąpiło moje jeszcze większe, niemiłe zaskoczenie. Gdy umyłam ciało zwykłym żelem pod prysznic razem z pianą zszedł ze mnie... fioletowy kolor peelingu! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom że fiolet jagód płynie ze mnie strumieniami. To zniechęciło mnie do stosowania na jakiś czas, ale powróciłam do niego ze względu na zapach, który kusił i kusił.Teraz po prostu po peelingowaniu używam delikatnego żelu pod prysznic, ale czy o to chodzi żeby myć się dodatkowo po wykonaniu peelingu?

Jako peeling jest w porządku, ale bez szaleństwa. Warto go kupić chociażby dla rozkoszowania się zapachem. Nie często Avonowi zdarza się stworzyć tak miły i niepodszyty sztucznością owocowy zapach.

Opis ze strony producenta:
Kremowy peeling do ciała złuszcza i wygładza skórę, abyś dłużej mogła cieszyć się piękną opalenizną. Złuszcza, odświeża i pozostawia skórę jedwabiście gładką. Peeling z ekstraktem z palmy Acai i jagód złuszcza i fantastycznie wygładza – latem to niezbędny zabieg, byś mogła dłużej cieszyć się opalenizną. Idealnie przygotowuje ciało do nałożenia kosmetyku nawilżającego. Łatwo się spłukuje. Nałóż małą ilość peelingu na dłoń i delikarnie wmasuj w ciało. Następnie spłucz wodą.

Pojemność: 200 ml
Cena: 9,90 zł w promocji, 33 zł cena regularna

piątek, 20 czerwca 2014


Uwielbiam wszelkie "jedzeniowe" perfumy, które przypominają zapach słodkiego deseru. Jednym z nich jest Vanilla Fun. Kupiłam go w małym miasteczku w bogato wyposażonym sklepie drogeryjnym za 15 złotych. Zapach jest słodki ale nie mdły, nie duszę otoczenia wokół. Raczej słyszę "czujesz? coś ładnie pachnie". Trwałość jest przyzwoita - psikam się rano, wyczuwam na sobie do Teleexpressu :) Jeżeli jesteś zwolenniczką słodkich zapachów to ta pozycja jest zdecydowanie dla Ciebie. Wyczytałam gdzieś, że zapach ten jest odpowiednikiem perfum Vanilla Fields, szalenie popularnych w latach 90.
Flakon jest może nieco niewygodny bo zajmuje dużo miejsca w kosmetyczce. To tylko mały minusik ale ogólnie rzecz biorąc nie mam do tego zapachu żadnych zastrzeżeń.

Piramida zapachu:
Nuta głowy: bergamotka, kokos i brzoskwinia
Nuta serca: jaśmin, geranium i konwalia;
Nuta podstawowa: ambra, cedr virginia, paczula, drzewo sandałowe, piżmo, fasolka tonka i wanilia

Pojemność: 100ml
Cena: 15zł (w sklepach internetowych od 22zł do 27zł + koszty wysyłki)
Producent: Omerta Holland


czwartek, 19 czerwca 2014

Jajka - czas na pierwszy post




Z czym mogą nam się kojarzyć jajka? z pysznym śniadaniem, obowiązkowym dodatkiem do ciasta, Wielkanocą? A z kosmetykami? Jak najbardziej!
Jajka można stosować do przygotowania kosmetyków domowej produkcji. Łatwe i tanie przepisy na upiększające zabiegi z jajek:

Kompres na zniszczone i rozdwojone końcówki włosów 
Jeżeli chcesz zregenerować i poprawić wygląd swoich włosów, zmniejszyć i usunąć rozdwajające się końcówki możesz przygotować kompres na bazie żółtka, łyżki miodu i pół łyżeczki oliwy z oliwek. Wszystkie składniki utrzyj na puszystą masę i delikatnie wetrzyj w końcówki włosów. Najlepiej owiń je dodatkowo woreczkiem foliowym lub ręcznikiem i pozostaw kompres przez godzinę na włosach. Zmyj ciepłą wodą.

Szampon jajeczny do włosów ciemnych
Aby dodać swoim włosom blasku i sprężystości możesz wykonać prosty jajeczny szampon. Wystarczy jak do jednego dużego lub dwóch małych jajek dodasz łyżeczkę płynnego miodu, 3-4 łyżki świeżo wyciśniętego soku z cytryny, 1-2 łyżki oliwy z oliwek lub oleju tłoczonego na zimno (np. kokosowy). Wszystko należy wymieszać na jednolitą konsystencję. Powinien powstać puszysty "majonez". Gotowym szamponem umyj włosy (możesz pozostawić go na dłużej dla wzmocnienia efektu)  a następnie spłucz letnią wodą. Szampon polecany jest do włosów ciemnych. Nie zaleca się go osobom o jasnych, blond włosach z uwagi na możliwość niekorzystnego zabarwienia włosów.

Jajeczna maseczka do każdego typu cery
Jeżeli chcesz wygładzić i oczyścić skórę z nadmiaru tłuszczu możesz przygotować sobie jajeczną maseczkę. Wystarczy jak żółtko utrzesz na puszysty krem z kilkoma kroplami soku z cytryny i olejem lnianym. Całość delikatnie wklep w skórę twarzy, szyi i dekoltu. Dobrze jest pozostawić kosmetyk na kilkanaście minut aby dobrze się wchłonął. Następnie zmyj skórę letnią wodą. Regularne stosowanie wzmocni i wygładzi Twoją cerę. Nadmiar maseczki z powodzeniem możesz wetrzeć także w przesuszoną skórę dłoni i stóp.

Powodzenia w przygotowywaniu mikstur i mile zaskakujących efektów!